Opętanie
Napisane: Pn lut 23, 2004 10:36 am
Napisałem te opowiadanie, troche mi sie nudzilo, i przeczytałem "Wojne o Drimithr". Wzorujac sie na waszych opisach, napisalem moje pierwsze opowiadanie. Jestem mlody i poczatkujacy, iec pewnie jest do dupy.
Z góry przepraszam : Sirith, Lavertana, Gerina, Khrella, Thaila, Morfa i Nifira. Mam nadzieje ze nikogo nie urazilem. A oto opowiadanie:
„Opętanie”
Zakapturzona postać ubrana w długą, białą szatę miarowym krokiem zbliżała się na miejsce spotkania. Po chwili przystanęła i usiadła na kamieniu – wyraźnie widać było, że czeka na coś, lub na kogoś. Po chwili oczekiwania pojawiła się druga postać, jednak odziana w czarną szatę. Czarna postać podeszła do kamienia, ściągając kaptur.
-A więc jednak zjawiłeś się – powiedział Gerino.
-Tak – odpowiedział nieznajomy.
Gerino uśmiechnął się ukazując swe białe kły.
-Zaczynamy ? – zapytał wampir.
-Tak – odpowiedziała niewzruszona postać.
Ciszę nocy przerwał wybuch słyszany w całym Midgaarze. Sirith, (o dziwo ) Lavertan, Morf i Thail, którzy akurat zabawiali w tutejszej karczmie, szybko wybiegli, i pośpieszyli przez wschodnią bramę – stamtąd dobiegł huk. To co tam ujrzeli, wzbudziło w nich zdziwienie, może nawet przerażenie. Stali przed dołem głębokości dziesięciu, i średnicy dwudziestu pięciu metrów. A na środku leżało ciało w białej szacie. Sirith podbiegła tam. Odwróciła ciało i wydała z siebie zduszony okrzyk. Arendil – to jego ciało – był ciężko ranny, lecz nadal żył. Na miejscu żołądka znajdowała się pokaźna dziura. Arendil pluł krwią, ale był przytomny. Sirith pochyliła się nad umierającym.
-Co się stało ? – spytała wzruszonym głosem.
-To... to... był... G... Ge... – ostatnie słowa utonęły w kaszlu... Arendil stracił przytomność.
Gerino zamienił się w nietoperza, obserwując całe zdarzenie z bezpiecznej odległości. Widział jak Lavertan podnosi ciało i zanosi je do miasta. Wampir nie miał zamiaru lecieć dalej, niedługo wzejdzie świt. Przysiadł na wierzchołku góry, zmieniając się w swoją prawdziwą postać. Po chwili za nim pojawił się Khrell. Uśmiech pojawił się na twarzach wampirów.
-Załatwiłem w podobny sposób tego kleryka, Nifira. – powiedział Khrell
-Dobrze – odpowiedział mu Gerino – Ci głupcy nawet nie zdają sobie sprawy z tego co ich czeka. Czy dobiłeś Nifira ? –
-Tak –
-No cóż, trudno, ja tamtego zaraziłem wampiryzmem. Jeśli się nie zorientują, zginie, jeśli tak, wyjawi im wszystko, a potem zginie.
Gerino zaśmiał się okrutnie.
-Trzeba powiadomić Pana o przebiegu wydarzeń – powiedział.
Po chwili obaj dotarli już do ciemnej, wilgotnej jaskini, aby spokojnie przeczekać dzień.
C.d.n
Jesli wam sie spodoba, i nikogo nie urazilem, dodam nastepne czesci.
Z góry przepraszam : Sirith, Lavertana, Gerina, Khrella, Thaila, Morfa i Nifira. Mam nadzieje ze nikogo nie urazilem. A oto opowiadanie:
„Opętanie”
Zakapturzona postać ubrana w długą, białą szatę miarowym krokiem zbliżała się na miejsce spotkania. Po chwili przystanęła i usiadła na kamieniu – wyraźnie widać było, że czeka na coś, lub na kogoś. Po chwili oczekiwania pojawiła się druga postać, jednak odziana w czarną szatę. Czarna postać podeszła do kamienia, ściągając kaptur.
-A więc jednak zjawiłeś się – powiedział Gerino.
-Tak – odpowiedział nieznajomy.
Gerino uśmiechnął się ukazując swe białe kły.
-Zaczynamy ? – zapytał wampir.
-Tak – odpowiedziała niewzruszona postać.
Ciszę nocy przerwał wybuch słyszany w całym Midgaarze. Sirith, (o dziwo ) Lavertan, Morf i Thail, którzy akurat zabawiali w tutejszej karczmie, szybko wybiegli, i pośpieszyli przez wschodnią bramę – stamtąd dobiegł huk. To co tam ujrzeli, wzbudziło w nich zdziwienie, może nawet przerażenie. Stali przed dołem głębokości dziesięciu, i średnicy dwudziestu pięciu metrów. A na środku leżało ciało w białej szacie. Sirith podbiegła tam. Odwróciła ciało i wydała z siebie zduszony okrzyk. Arendil – to jego ciało – był ciężko ranny, lecz nadal żył. Na miejscu żołądka znajdowała się pokaźna dziura. Arendil pluł krwią, ale był przytomny. Sirith pochyliła się nad umierającym.
-Co się stało ? – spytała wzruszonym głosem.
-To... to... był... G... Ge... – ostatnie słowa utonęły w kaszlu... Arendil stracił przytomność.
Gerino zamienił się w nietoperza, obserwując całe zdarzenie z bezpiecznej odległości. Widział jak Lavertan podnosi ciało i zanosi je do miasta. Wampir nie miał zamiaru lecieć dalej, niedługo wzejdzie świt. Przysiadł na wierzchołku góry, zmieniając się w swoją prawdziwą postać. Po chwili za nim pojawił się Khrell. Uśmiech pojawił się na twarzach wampirów.
-Załatwiłem w podobny sposób tego kleryka, Nifira. – powiedział Khrell
-Dobrze – odpowiedział mu Gerino – Ci głupcy nawet nie zdają sobie sprawy z tego co ich czeka. Czy dobiłeś Nifira ? –
-Tak –
-No cóż, trudno, ja tamtego zaraziłem wampiryzmem. Jeśli się nie zorientują, zginie, jeśli tak, wyjawi im wszystko, a potem zginie.
Gerino zaśmiał się okrutnie.
-Trzeba powiadomić Pana o przebiegu wydarzeń – powiedział.
Po chwili obaj dotarli już do ciemnej, wilgotnej jaskini, aby spokojnie przeczekać dzień.
C.d.n
Jesli wam sie spodoba, i nikogo nie urazilem, dodam nastepne czesci.