Krótkie opowiadania
Napisane: N paź 31, 2004 2:12 pm
Doszedłem do wniosku, że taki temat się przyda. Jeśli masz fajny pomysł na coś krótkiego np. opis samego pojedynku , czy fajny dialog - śmiało, napisz go tutaj! Jeśli chodzi o komentarze to - Thailu ty powiedz czy mają się (zakładając , że komukolwiek będzie się chciało komentować takie ścinki) pojawiać w karczmie, czy tutaj.
A oto krótkie, wyssane z palca opowiadanko:
"Czarodziejski Puchar" - mit staroleanderski
W krwawoczerwonych promieniach słońca szczerozłote kolumny Pałacu Bogów lśniły dumnie a patetycznie. Po całym dniu spędzonym na robieniu cudów , niszczeniu kataklizmami pogańskich miast i karaniu niepokornych awanturników, bogowie mogli wreszcie nacieszyć się zasłużonym odpoczynkiem. Ulryk dla ubawu sprowadzał właśnie deszcz ognia na jakąś małą , zapyziałą, sektoidzką wioskę. Elgrze wylegiwał się na wielkim tronie z valisandryjskiego srebra i nie bardzo wiedział , co z sobą począć. Lam zaś rozmyślał "Czas nadszedł abym uczynił coś dla swej boskiej osoby! Aby rozrywki sobie dostarczyć z boskich piedestałów obejrzę sobie jakąś zuchwałą kradzież w Leanderze. To mi na pewno poprawi humor." Zagrał nieziemsko piękną melodię na swej lutni i rozsiadł się wygodnie. Sięgał właśnie po swój ulubiony puchar, dany mu jako dowód silnej wiary przez pobożnych Midgaardczyków , szczerozłoty , zdobiony klejnotami i zaklęty tak iż zawsze był pełny najprzedniejszego wina Darwiniona. Lam wziął do ręki puchar. Był dziwnie lekki , klejnoty były dziwnie szkliste...
-Falsyfikat - Krzyk Lama był tak doniosły , że wszystkie góry świata zatrzęsły się w posadach. - Z pirydu miast złota , szkiełka zamiast klejnotów! Co to ma być?!?!
Reszta bogów nic nie wiedziała. Lam początkowo podejrzewał iż to kolejny demoniczny plan splugawienia całego świata przez Ulryka, ale szybko porzucił te przypuszczenia. Lam sam już nie widział czy więcej w nim woli ukarania winowajcy, czy podziwu dla talentu i zuchwalstwa złodzieja, który wszedł do Pałacu Bogów w niebiosach i zwyczajnie podmienił zaklęty puchar. W boskim sercu zatryumfowało to pierwsze. Nad Midgaardem rozszalała się straszliwa burza która trwała kolejne trzy dni i noce i w wyniku której spłonęła pewna ponura rudera...
PS. Bogowie, jeśli mit wam się nie spdobał to bądźcie na tyle łaskawi i nie rozwalajcie mej zuchwałej łepetyny piorunem!
A oto krótkie, wyssane z palca opowiadanko:
"Czarodziejski Puchar" - mit staroleanderski
W krwawoczerwonych promieniach słońca szczerozłote kolumny Pałacu Bogów lśniły dumnie a patetycznie. Po całym dniu spędzonym na robieniu cudów , niszczeniu kataklizmami pogańskich miast i karaniu niepokornych awanturników, bogowie mogli wreszcie nacieszyć się zasłużonym odpoczynkiem. Ulryk dla ubawu sprowadzał właśnie deszcz ognia na jakąś małą , zapyziałą, sektoidzką wioskę. Elgrze wylegiwał się na wielkim tronie z valisandryjskiego srebra i nie bardzo wiedział , co z sobą począć. Lam zaś rozmyślał "Czas nadszedł abym uczynił coś dla swej boskiej osoby! Aby rozrywki sobie dostarczyć z boskich piedestałów obejrzę sobie jakąś zuchwałą kradzież w Leanderze. To mi na pewno poprawi humor." Zagrał nieziemsko piękną melodię na swej lutni i rozsiadł się wygodnie. Sięgał właśnie po swój ulubiony puchar, dany mu jako dowód silnej wiary przez pobożnych Midgaardczyków , szczerozłoty , zdobiony klejnotami i zaklęty tak iż zawsze był pełny najprzedniejszego wina Darwiniona. Lam wziął do ręki puchar. Był dziwnie lekki , klejnoty były dziwnie szkliste...
-Falsyfikat - Krzyk Lama był tak doniosły , że wszystkie góry świata zatrzęsły się w posadach. - Z pirydu miast złota , szkiełka zamiast klejnotów! Co to ma być?!?!
Reszta bogów nic nie wiedziała. Lam początkowo podejrzewał iż to kolejny demoniczny plan splugawienia całego świata przez Ulryka, ale szybko porzucił te przypuszczenia. Lam sam już nie widział czy więcej w nim woli ukarania winowajcy, czy podziwu dla talentu i zuchwalstwa złodzieja, który wszedł do Pałacu Bogów w niebiosach i zwyczajnie podmienił zaklęty puchar. W boskim sercu zatryumfowało to pierwsze. Nad Midgaardem rozszalała się straszliwa burza która trwała kolejne trzy dni i noce i w wyniku której spłonęła pewna ponura rudera...
PS. Bogowie, jeśli mit wam się nie spdobał to bądźcie na tyle łaskawi i nie rozwalajcie mej zuchwałej łepetyny piorunem!