przez Lam » Cz lis 10, 2005 3:16 pm
Sam tego chciałeś.
Twoje osobiste zaproszenie mnie polegało na powiedzeniu:(22:04:31) Valdrab: chyba to odwołam, szlag...i napisaniu pół godziny później na forum:Pieprzę to, więcej nic nie organizuję:(. Całujcie mnie w gumiaki.Arthanisa (któremu nie zaprzeczyłeś) też mogę zacytować znowu, ale szkoda miejsca. Nie wiem też, jak mogę udowodnić, że moje pytanie o to, czy jedzie ktoś spoza Warszawy jest już kilkunastym z kolei i oczywiście kilkunastym z kolei bez odpowiedzi - w końcu nie można zacytować braku reakcji, ale chyba każdy widział.
Dziś, kiedy dowiedziałem się, że jednak jutro jest zlot, spytałem jednego z bardziej lubianych graczy (patrząc kryteriami "nikt z nim nie walczy" oraz "ci, z którymi ja rozmawiałem, lubią" - oczywiście mogę nie mieć racji), czy się wybiera. Gracz ów mimo, że miałby do przejechania jeszcze więcej kilometrów niż ja, chętnie by się wybrał, gdyby się dowiedział wcześniej niż dzień przed (bo w sobotę ma inny wyjazd, nikomu się nie opłaca tłuc kilkanaście godzin pociągami/tramwajami, żeby posiedzieć 3 godziny w piątek). To tak w kwestii "wszyscy zostali zaproszeni". Zaskoczyłem też tą informacją dwóch innych graczy, a jeszcze inny "dowiedział się dwa dni temu" (w sumie tylko dlatego, że to Ulryk i sam napisałeś, że go ściągasz aktywnie, więc przynajmniej się dowiedział, że jednak się odbędzie).
O sposobach zniechęcania niechcianych osób też mógłbym coś napisać, aby zaprzeczyć, że "wszyscy zostali zaproszeni", ale w sumie tego się nie da nijak uniknąć - rozumiem, że niesnaski, niedopowiedzenia, potyczki i wojny często przenoszą się między Lacem a życiem i w drugą stronę. Mogę jednak z całą odpowiedzialnością napisać, że mało kto ma pojęcie, że w ogóle ma się odbyć jakiś zlot, a gdzie i kiedy nie wie nikt. Dla mnie to oczywiste, że nie mogę być na zlocie, jeśli nie wiem, że/gdzie/kiedy się odbywa, dla niektórych nie bardzo :) Organizacja polega na dostarczeniu MOŻLIWOŚCI (warunków) i na INFORMACJI, a celem zwiększenia jej skuteczności potrzebne jest WYPRZEDZENIE czasu. U Ciebie oczywiście skończyło się na tych pierwszych. Ech, za moich czasów... :)