przez _Arendil_ » Wt paź 19, 2004 6:44 pm
To chyba to:
Przemyślenia ogólne i te bardziej konkretne:
Dziwnym mi się wydaje fakt, iż każdy na poziomie wyższym niż piędziesiąty, a pewnie i niżej, sam na piechotę, w ciężką zbroję odziany, może przejść cały świat, od Wielkiej Piramidy, po Starą Wartownię. Gdy jest niewidzialny, jest to jeszcze prostsze. Moim skromnym zdaniem człowiek - rozciągając definicję tego słowa na nieludzi - może dziennie przejść kilkanaście kilometrów, niosąc ze sobą spory arsenał. Co z tego wynika? Drogi do krain powinny być dłuższe, tak w sensie materialnym (to jest więcej pomieszczeń, niekoniecznie bardzo bogatych w opisy) jak i technicznym (większe zużycie punktów ruchu). I tu przykład: z Midgaardu, stolicy świata, chcę udać się do drugiego wielkiego miasta - Vergardu. Nie lubię pływać, więc wybieram drogę lądową; w chwilę przebywam wielki i ciemny las Haon - Dor, następnie przez las dochodzę do rozdroży. Tam bandyckim szlakiem dostaję się do lasów okalającyh Vergard. Przejście szlaku nie jest proste, ale przy odrobinie wprawy zajmuje kilka Lacowych godzin. Przejście od rozdroża do centrum miasta to już kwestia minut.
A jak ja sobie to wyobrażam? Wyruszam bladym świtem i po pewnym czasie docieram do rozdroży, ale jest już przynajmniej po południu. Do wieczora jadę szlakiem, i zatrzmuję się by przeczekać noc.
Właśnie, noc. Nie wyobrażam sobie, by móc podróżować nocą, nawet jeżeli ma się światło. Troche co prawda może pomóc, ale jest to wielce nie dogodne, przecież nawet silne światło nie rozwieje mroku w zbyt dużej odległości od podróżnika. "Skanowanie" a tym bardziej w terenie leśnym jest już chyba wielką przesadą. Jaka jest moja propozycja? Nocą, nawet ze światłem, nie działa "skanowanie", "podglądanie"; chodzenie zabiera więcej punktów ruchu (łatwo się o coś potknąć, po za tym chłód nie sprzyja spracerom). Umiejętność rozpalania ognisk, gdy już wejdzie do powszechnego użytku będzie całkiem przydatna w takiej sytuacji.
Wracając do zbyt krótkich podróży - wiadomo, że niektórzy są zbyt niecierpliwi, by przez dzień cały przemierzać lasy i bezdroża. Odpowiedź? Wierzchowce. Piechur po dłuższym marszu straci swoje punkty ruchu, i będzie musiał wypocząć. Ale jeździec mógłby podróżować dłużej, a co za tym idzie szybciej. Można by także wprowadzić niewielkie opóźnienie przy przchodzeniu z pomieszczenia do pomieszczenia (oprócz wtnętrz pomieszczeń i miast), które byłoby o wiele mniejsze przy jeździe konnej. Lub nie konnej. Co do walki z wierzchowca - przyznam się, że nie wiem, jak to rozwiązać, nie jestem specjalistą od takich zagadnień. Mam nadzieję, że zrozumieliscie, o czym piszę, jeżeli nie - chętnie wyjaśnie ten mętny wywód.
Inna kwestia - a mianowicie walki. Dziwi mnie, że każdy mag, kleryk, nekromanta tak samo potrafi władać bronią, i że w ogóle całkiem nieźle mu to wychodzi. Dziwi mnie, że dwóch złodziei na wysokim poziomie tak samo włada bronią. Nie biorę pod uwagę bonusów, gdyż częśto są po prostu identyczne. Praktycznie każda postać która ma umiejętność "któryśtam atak" ma go po jakimś czasie na 100%. Czyli kleryk, polegający na swych zaklęciach, nekromanta wysługujący się swymi sługami, będą tak samo dobrze ciąć mieczem, jak powiedzmy szpieg, który wiele razy musiał stawać twarzą w twarz z wrogiem i korzystać z oręża. Co tym razem wymyśliłem? Otóż proponuję walkę mieczem przedstawić jako osobny parametr, wyświetlany w punktacji, a wyrażany w punktach. Nazwijmy je "punkty ataku". Za chwilę do tematu powrócimy, gdy wyjaśnię jeszcze coś. Moim zdaniem, mag nie powinien używać broni, gdyż powinna być mu zbędna. Po prostu taki czarodziej tworzy sobie w rękach ogniste kule i posyła je w kierunku przeciwnika. Opóźnienie rzucania tych czarów trzeba by wtedy skrócić, a zadawanie ciosów orężem spowolnić, tak, by mag mógł wyrządzić czarami poważną krzywdę wrogowi, nie polegając na mieczu. I jak do cholery, mając obie ręce zajęte (miecz, tarcza, trzymane w rękach) można czarować? Gdzie tu jakieś składanie gestów, albo choćby wycelowanie ręką zaklęcia! Można także nie zmieniać opóźnień itd. ale zwięszkyć siłę czarów, tak by zadawały solidne obrażenia, i były podstawową bronią maga, a nie uzupełnieniem do oręża. I wracamy do punktów ataku. Podczas używania broni, co jakiś czas (długi!) zdolnośc ta rosłaby. Można by także ja podnieść u stosownych trenerów (ale nie do diaska u nauczyciela w szkole, niech takich reczy uczy na przykład Kapitan Straży Miejskiej!) za dużą ilość punktów ćwiczeń. Usuwamy w takim wypadku umiejętnośći "ktoryśtam atak", a liczbę ataków uzależniamy od tych właśnie punktów. Woj obecnie ma bardzo mało umiejętności, gdyby miał jakieś dodatkowe ciosy (cios tarczą, z baśki, podcięcie i inne) to co zaraz napiszę, miałoby sens. Załóżmy, że mamy dwóch wojowników, jeden z nich większość punktów ćwiczeń inwestował w walkę, drugi zaś ćwiczył się w parowaniu ataków i szybkich kontrach (style walki!!!). Kto wygra? Nie wiadomo. Można by od początku szkolić się w szybkich technikach walki (miecz bez tarczy, uniki i szybkie przejścia przez parady) albo mocnych (pełna płyta, tarcza, miecz - parowanie tarczą i mocny atak mieczem) oraz bardzo mocnych (bez tarczy, miecz oburęczny - wolne, ale bardzo mocne ataki ciężkim orężem - ciosu łatwo uniknąć, ale jak trafi...) I tu niestety nasuwa się kolejny problem. Broń na Lacu to broń. W pliku nigdzie nie jest zapisane, czy ta broń należy do klasy mieczy jednoręcznych, półtoraręcznych czy oburęcznych. A może to jest topór, albo gizarma? Pika? Kopia? A może to berdysz? Wagi przedmiotów też można rozbić psu o dupę, różowy pierścionek o ile pamiętam waży tyle albo więcej, co ciężki, oburęczny miecz, zwany Mieczem Rivańskiego Króla! Gdyby MUD wiedział, co to za broń, można by wprowadzić specjalizację na poszcególne bronie i uzależnić ilość i siłę ataku tą bronią od jej rodzaju i umiejętności atakującego. Mieczem jednoręcznym można atakować szybko i calkiem dotkliwie, ale ciosy nie mają porażającej siły. Z kolei atak berdyszem jest o wiele wolniejszy i trudniejszy do wykonania (celnego...) ale raczej nie da się go sparować mieczem, a tym bardziej gołymi rękoma (co moby robią nagminnie). Także większość tarcz i zbroi nie wytrzyma ciostu takim żelastwem. I teraz: umiejętność dwie bronie. Bardzo fajna, ale raczej do broni lżejszych, dwa miecze jednoręczne to maksimum, może półtoraręczne o nie za dużej wadze. A machanie dwoma Rivańskimi mieczami to żaden problem, nawet dla hobbita, choć miecze są dużo wyższe od niego. I tym razem mam nadzieję, że mnie zrozumieliście, dziękuję, to by było na tyle. Pytajcie proszę.
Ostatnio edytowano Wt paź 19, 2004 6:44 pm przez
_Arendil_, łącznie edytowano 1 raz
Kocham deszcz bo tylko on na mnie leci...