przez Sirith » So cze 28, 2003 9:59 pm
Ciemna postać przeskoczyła z dachu piekarni w Midgaardzie za dach zbrojowni. Poruszała się szybko, skakała po dachach lepiej niż kot, w dodatku noc była bezksiężycowa. Skakała niby chaotycznie, ale tylko po to, żeby zmylić ewentualną pogoń. Światło z jednego z okien padło w miejsce, gdzie była twarz postaci. To była wampirzyca. Szybko poruszała się w kierunku Gildii Złodziei, wiedziała, że tam będzie bezpieczna. Jeśli tam dotrze. Na wszelki wypadek zatrzymała się na chwilę i rzuciła na siebie czar powiększający siłę. „Dobrze zrobiłam, że uparłam się na naukę niezbędnych czarów” – pomyślała. Zeskoczyła z dachu apteki na główne skrzyżowanie, na którym było tylko kilku zwykłych przechodniów, których uważała za niegroźnych, bo całe NWO szukało siedziby Camarilli w innej części miasta, o czym poinformowały ją jej „oczy i uszy” w NWO.
-– Nagła zmiana planów, Sirith! – Usłyszała w swojej głowie głos Reifa. – Postanowiono, że pewna część zakonu, której przewodniczyć będzie Gloin, będzie szukać po całym mieście wampirów i ich kryjówek! Ustalono, że najpierw przeszukają okolice... – kontakt telepatyczny nagle się urwał.
– Reif? Reif! Reeeif!!! – Wrzeszczała bezgłośnie, usiłując nawiązać kontakt ponownie. Nie zdołała. Zaklęła siarczyście, bo w końcu dzięki Reifowi, jedynemu stronnikowi zakonu, który nie zabijał wampirzyc, dotychczas nikt jej nie złapał. Zaklęła na głos. Źle zrobiła.
„Zwykli przechodnie” z medalionami NWO z Gloinem na czele obskoczyli ją. Ojciec zakonu nie wiadomo kiedy wyciągnął kołek i zaatakował ją, celując w od dawna niepracujące serce. Ale ona była złodziejką, w dodatku wampirzycą z elfickim pochodzeniem. Poza tym nie miała zamiaru dać się zabić.
Wyskoczyła z dużą siłą w górę, żeby szybciej wylecieć w górę. Spóźniła się o małą część sekundy, kołek ją ranił, chociaż nie dosięgnął serca, dlatego zdołała dolecieć do ściany budynku za Gloinem. „Latanie... Kolejna przydatna wampirza umiejętność” - pomyślała. Ukryła się przed wszelkim światłem, dotknęła miejsca, gdzie kiedyś biło jej serce. Syknęła z bólu. Kołek zrobił paskudną, długą i głęboką bruzdę w jej ciele. Głupio nastawiła się na bezszmerowe poruszanie się i nie założyła żadnej części ekwipunku z żelaza oprócz broni, chroniły ją tylko czary. Postanowiła, że jednak pójdzie do wampirzej kryjówki, bo w NWO jest paru złodziei, a w Rodzinie ani jednego oprócz niej.
***
Cała Rodzina była już w umówionej kryjówce, pozornie opuszczonym domu w północno-zachodniej części miasta. Nie było tylko Sirith. Wszyscy martwili się o nią, ale nikt chyba tak jak Gerino, Slaanesh, Tharr czy Khrell. Gerino głównie dlatego, że był jej Ojcem, pozostali Starsi martwili się, ponieważ Sirith i Demonico były jedynymi wampirzycami w Rodzinie. Poza tym Sirith przynosiła mnóstwo przydatnych wiadomości na temat NWO, np. o ich planach. Nie wiedzieli, skąd ona je brała, ale zawsze były sprawdzone. Zresztą od początku dobrze się zapowiadała... Napięcie powiększało się. Khrell kiwał się miarowo. Uderzyła go myśl, że to przecież z powodu Sirith wyrobił u siebie ten nawyk. Zawsze, jak czymś się martwiła albo miała fatalny humor, to kiwała się miarowo, w przód i w tył, w przód i w tył... A on kiwał się razem z nią. Ostatnio nawet zrobili sobie zawody, które z nich ma lepsze wyczucie rytmu i które trudniej z rytmu wybić. Sirith wygrała... Część wampirów nerwowo pocierała swoje tatuaże. Angilip wreszcie stwierdził, że zaraz nie wytrzyma i musi sprawdzić, co z nią jest. Już w przedsionku mieszkania, w którym się znajdowali, rozległ się krzyk ulgi i zaskoczenia:
– SIRITH!!??
– Angilip, nie wytrzeszczaj oczu, tylko mi pomóż, bo to draństwo naprawdę boli, jestem wyczerpana. – Dał się słyszeć głos młodej wampirzycy.
Wszystkim kamień spadł z serca. Angilip właściwie wniósł do gościnnego pokoju wysoką wampirzycę i położył ją na kanapie. Kiedy wreszcie Sirith została doprowadzona do stanu używalności, starannie ją wypytano. Klnąc jak szewc, jak to ona, wyjaśniła wszystko. Dodała też parę wniosków od siebie.
– Sądzę, że dobre czasy się skończyły, pewnie odkryli, że Reif, mój informator...
– REIF??? – Rozległy się zdziwione krzyki.
– ...Przesyłał informacje do Rodziny – Kontynuowała Sirith – A w dodatku któryś z nich chyba domyślił się, że te informacje przesyłał konkretnie do mnie i raczył uświadomić w tej sprawie tego cholernego fanatyka, Gloina. Mówiąc krótko – Reifa zabili, teraz pewnie chcą zabić mnie.
Być może CDN.
"Welcome to dying!"
"Ashes to ashes, dust to dust..."