Specjalnie dla Powsinogi.
Na zachód od Midgaardu znajduje się masyw górski zwany Srebrnymi Górami. Między nimi a dzikimi ostępami Haon Doru znajdowała się Zielona Dolina. Dolinę porastały niedostępne lasy, a w jej centrum leżało wielkie Blade Jezioro.
Na jego północnym brzegu od niepamiętnych czasów wznosił się Wilczy Pazur - potężna twierdza wydrążona w górze. Nikt nigdy nie wiedział kto ją zbudował, ale magowie z Wieży Magów sądzą, iż w zamierzchłych czasach została zbudowana przez któryś z klanów krasnoludzkich, ongiś licznie zamieszkujących góry. Nie zgadzają się z nimi zresztą uczeni z Niewidocznego Uniwersytetu, którzy z kolei uważają, że Wilczy Pazur jest dziełem goblinów. Faktem bezspornym jest jednak to, że między krasnoludami a goblinami trwała długa wojna na wyniszczenie. W jej wyniku Wilczy Pazur opustoszał. W tym czasie odważni osadnicy z Midgaardu zasiedlili południowy kraniec Zielonej Doliny. Tam, po wielu latach i znojach, zbudowano miasto Angzelaard. Wszystko układało się pomyślnie, miasto kwitło. Gdy minęły setki wiosen Angzelaard uniezależnił się od Midgaardu, zyskując przy okazji status baronii. Wszystko zaczęło się psuć, gdy miejsce władcy zajął niejaki Schereck. Przejął tytuł barona i rozpoczęły się jego krwawe rządy. On i jego dwaj bracia terroryzowali mieszkańców miasta i ościennych krain... W Angzelaardzie snuto opowieści o straszliwych orgiach, które miały miejsce na dworze barona. Ludzie bali się wyjść po zmroku z domów. Wtedy pojawił się legendarny arcymag Midgaardu Xanad. Szybko poznał prawdę - baron Schereck i jego bracia byli wampirami. Dowiedział się także, że za baronem stał ktoś inny, znacznie potężniejszy. Nikt nie znał prawdziwego imienia tej bestii - nazywano ją więc "Mrocznym Aniołem". Xanadowi udało się, po ciężkiej walce, zamknąć szalonych braci w krypcie i zaplombować do niej wejście potężnymi zaklęciami. Po tym wyczynie Xanad ruszył w pościg za "Mrocznym Aniołem" i nikt go więcej nie widział pośród śmiertelnych. Jedni sądzą, że zginął w walce, inni, że pokonał bestię i odszedł, by zostać policzonym między nieśmiertelnych i zasiąść po prawicy bogów. Wampiry (których całkiem spory zastęp zdążył stworzyć baron i jego bracia) zostały niemal doszczętnie wybite. Jednak paru udało się przedrzeć na północ, pokonawszy uprzednio wody Bladego Jeziora. Wieść niesie, że opanowały Wilczy Pazur, znany od tamtego czasu jako Barad Noss, czyli Wieża Rodziny i knuły straszliwą zemstę. Angzelaard tymczasem powoli wracał do swej dawnej świetności. Wampiry spod znaku Noss Uin Guruthos (co w mrocznej mowie znaczy Klan Cienia Śmierci) co jakiś czas atakowały miasto, jednak zawsze były odpierane. Wtedy to mityczny Caun Gurraug Noss Uin Guruthos (książę wampirów, władca klanu, zwampirzony jeszcze za czasów Scherecka) Dtlef wpadł na iście szatański pomysł. Będąc ongiś uczniem Wieży Magów wiedział, iż gdzieś w świecie istnieje drzewo demonów, zwane w mrocznej mowie Yggdrasil. Zdobył gdzieś nasienie tego drzewa i zasadził w lesie porastającym północnowschodnią część Zielonej Doliny. Prawda o Yggdrasilu okazała się jednak straszliwsza, niż przypuszczał sam Dtlef. To nie w drzewie pleniły się demony - samo drzewo miało demoniczną naturę. W jego trzewiach powoli, acz nieubłaganie, otwierała się brama do Otchłani. Przez wiele lat nasienie kiełkowało. W końcu Yggdrasil dojrzał, a potem otworzył swoje przepastne wnętrze i wypuścił na świat swój pomiot. Zło rozlało się szeroko po Zielonej Dolinie zwanej odtąd Gniazdem Demonów, a z owoców drzewa rodziły się rogate bestie. Pierwszą ofiarą Yggdrasilu był sam Dtlef, którego pochłonęła pustka. Wybuch zła był tak gwałtowny, że nawet wampiry kryły się wysoko w górach. Wielu zginęło, inni pogrążyli się we śnie, by doczekać spokojniejszych czasów. I wtedy Yggdrasil wszedł w nową fazę rozwoju - zaczął rzygać fioletową mgłą. Pokrywała ona coraz to nowe połacie doliny, aż wreszcie dotarła do północnych rubieży miasta. Przerażeni mieszkańcy zrozumieli, że to koniec. We mgle bowiem dało się słyszeć wycie demonów. Ostatni mieszkańcy miasta uciekli przez tunel, który pospiesznie zawalono. O dolinie zapomniano na całe eony.
Ale zło nigdy nie śpi. Wiele lat później klan wampirów z Leanderu, znany pod nazwą Familiae, ruszył w góry by odnaleźć mityczną twierdzę Barad Noss. Dotarli do starożytnego przejścia, które kiedyś zasypali mieszkańcy Angzelaardu. Rozpoczęli kopanie. Powiada się, iż Slaanesh, książę Familiae, został natchniony do poszukiwań przez samego Ulryka - boga zła. Przejście zostało otwarte, a Barad Noss znowu zamieszkane przez wampiry. A zło, po setkach lat uwięzienia, zaczęło wylewać się na zewnątrz Gniazda Demonów.
Albowiem ziarno zła nigdy nie obumiera.