Przypadek pierwszy - Jak paladyn wyewoluował w hienę.
Mhiraelu...Mhiraelu...łagodny głos wydobywający się nie wiadomo skąd łagodnie głaskał swym spokojnym brzmieniem zdezorientowanego paladyna.
Mhiraelu, w ten sposób nigdy nie wydostaniesz się z czyśćca.
Ten głos - myślał Mhirael - zawsze mi pomaga, a ja nie potrafię się odpowiednio skupić.Mhirael posmutniał.
Ciekawe kto mi pomaga? Pewnie ciotunia z Vergardu!Mhirael poweselał.
Ale w jaki sposób ona przenika mój umysł i skąd ciotunia w czyśćcu? - pytał się w myślach Mhirael.
Mhiraelu...żeby stąd wyjść musisz przeczytać notkę...
To wiem - krzyknął Mhirael - Ale co potem ciotuniu?
Mhiraelu...mówiłam ci tysiące razy ,nie jestem twoją ciotunią...
A więc to nie ona - Mhirael westchnął - Pomożesz mi?
Mhiraelu...północ znajduje się tam gdzie zwrócone jest twoje oblicze, przestań już błąkać się po czyśćcu i weź się do czegoś pożytecznego...
Ha! - Zakrzyknął i udał się we wskazanym kierunku.
Gdy był już niedaleko wyjścia, przyspieszył nieco kroku, po chwili dostrzegł grupę grabarzy.Nienamyślając sie zbyt długo wpadł pomędzy strudzonych, zapracowanych robotników cmentarnych.
Zostawcie, odejdźcie, precz!! - krzyczał - Grabarze rozbiegli się w popłochu.
Łańcuch!!Gdzie mój Łańcuch Złoty?? - mamrotał Mhirael - popamiętacie mnie jeśli się zawieruszył.Mhirael rzucił się w kierunku swego gnijącego już ciała i wzdrygając się powoli włożył delikatne rączki wgłąb cuchnącej masy.Po chwili usłyszał radosne pobrzękiwanie i błogi uśmiech zagościł na jego twarzy.Szybko wyciągnął łańcuch i zaczął pieszczotliwe oczyszczać ze swych szczątków.
Ta... - pomyślał - zaraz cię przywdzieję i będziemy znów razem.
Gdy Mhirael sprawnie zdrapywał i czyścił swój ukochany przedmiot, reszta jego ciała do konca zaczęła wsiąkać w podłoże.
Papa ciałko, papa!! - Mhirael pomachał w kierunku swego niknącego w czeluściach ziemii trupa i powrócił do oporządzania łancucha.
No, teraz to jest łańcuch - powiedział gdy skończył i szybkim zamaszystym ruchem założył go na swe masywne karczysko.
Mhiraelowi zdawało się przez moment że słyszał gromkie oklaski ale być może było to tylko złudzenie.
A teraz - pomyślał - czas wrócić tam gdzie mnie wszyscy lubią i szanują.
Wziął potężny rozbieg i skoczył wprost w jaśniejący krąg.
Potężna siła pchała go do góry...po chwili Mhirael był już wsród żywych.
c.d.n. jeśli zaistnieje zapotrzebowanie, lub Mhirael znów popisze się czymś ciekawym.