"BAŚNIE GERINA"

Opowiadania o historiach dziejących się w świecie Laca.

Moderatorzy: Thail, łowcy trolli

Wiadomośćprzez Gerino » N kwi 27, 2003 10:39 am

Baśń o Gerinie i Yalu

Dawno temu, a było to jakieś poł roku temu Gerino podróżował właśnie po gęstych lasach Mattisa, gdy pojawił sie pewien kleryk, a zwał się on Yal. Oczywiście taka drobnostka, jak nowy gracz nie zrobiła na Gerinie wrażenia, bo niby czemu? Jednak Yal dość szybko rósł w siłę, aż zaczął pomału dorównywać Gerinu. Jednak ponieważ obrażalsko-marudna postawa Yala, i furiatyczny charakter Gerina kłóciły się, ich kontakty były wręcz nieprzyjazne. Pewnego dnia niejaki Slaanesh potrzebował sakwy hoda, i oferował za nią całkiem pokaźną sumkę pieniędzy. Gerino będąc w nieciekawej sytuacji finansowej wyruszył do Gospody skoro zmierzch, i gdy tylko ujrzał stworka, rozpłatał go w pół. Jak po chwili sie okazało, stworek ten walczył właśnie z Yalem, który też miał nadzieje na kasę. Oczywiście pełen wyrzutów Yal zaczął bluzgać w kierunku wampira, a mocno już zirytowany nieustannym marudzeniem kleryka Gerino szybko policzył różnicę poziomów (62-5=56:]) i zamachnął się mieczem na marude. Ten jednak zamiast pokornie dać sie utłuc, zaczął wrzeszcześ, i uciekać, a czym to się skończyło można się domyślać. Plakat z twarzą nieszczęsnego wampira dołączył do zacnego grona na wszystkich posterunkach straży miejskiej. Oczywiście strażnicy byli miłą przekąską, lecz dość trudno się walczy z katem, moge zaręczyć. Yal wyczuł okazję do zrobienia dużej kasy, i chętnie pomagał mordercy, oczywiście za symboliczną opłatę. Bogacący sie Yal, i stały bywalec czyścca Gerino często robili interesy, lecz lichwa to przy cenach Yala, niewielka darowizna...

Kilka miesięcy później, po pewnych zakrętach życiowych, Gerino został oczyszczony z zarzutów, lecz inne problemy trapiły głowę pechowego wampira...
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Sea » N kwi 27, 2003 5:52 pm

Gerino napisał(a): Jednak Yal dość szybko rósł w siłę, aż zaczął pomału dorównywać Gerinu.


Gerinu? :) Dorownywac to raczej Gerinowi. Bo to ten Gerino a nie to Gerino, prawda? :)

Ogolnie, mimo, ze nie cierpie Twojej postaci na Lacu, to opowiadanie spoko.
Sea
 
Wiadomości: 91
Dołączył(a): Cz lis 01, 2001 2:00 am
Lokalizacja: z Nigdzie

Wiadomośćprzez Gerino » N kwi 27, 2003 6:02 pm

Gerinowi głupio brzmi.
Sea, nie cierpisz mnie? Nawet nie wiedziałem. A czemu, jeżeli można wiedzieć? :>
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Gerino » N kwi 27, 2003 6:39 pm

Baśń o Gerinie i Gloinie (gościnnie występuje także Jemkit)

Gdy Gerino ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości w lasach Ardenu, wydarzyła się pewna niezwykła historia. Ale po kolei...

W pomieszczeniu nad ołtarzem gdzie jak zwykle było sporo osób, w kącie siedział Gerino licząc ciężko zdobyte (znaczy się zarobione) pieniądze, nadszedł niejaki Gloin. Jego dobrotliwie patrzące oczy wypatrzyły przyaczajonego wampira. Wrzasnął coś, i rzucił jakiś tekst o tępieniu pluskiew czy jakoś tak. Po krótkiej i kulturalnej debacie o wyższości wampiryzmu, prawie doszło do rękoczynów, i tylko aura pomieszczenia nie dopuściła do rozlewu krwi (mniam!). Wielki Ojciec [w tym momencie autor tarza się po podłodze ze śmiechu] zszedł na dół a wszyscy pozostali w pomieszczeniu odczuli dziwny impuls. Jakaś niewidzialna postać wzmocniła naszego bohatera, i dała mu siły do walki. Nie marnując dobrej okazji Gerino zszedł na plac świątynny i w trymiga zwampirzył, zabił i zrobił lobotomię czaszki Gloinowi. Jak można się domyślać, Gloin nie był z tego powodu wniebowziety, i postanowił wziąść odwet...

Gerino nie tracąc czasu ruszył w podróż na z góry upatrzoną pozycję. Miał nadzieję, ze głębokie lasy Ardenu dadzą mu schronienie, lecz nie docenił przeciwnika. Gloin wraz ze wsparciem w postaci Jemkita szybko odnaleźli wampira, i nie tracąc czasu rozpoczeli pościg. W pewnum momencie, gdy biegnący przez zarośla Gerino tracił nadzieję na przeżycie, ta sama niewidzialna postać, dała mu tą samą moc. Gerino pewny siebie zatrzymał się, i poczekał na oprawców. Ci dość ździwieni, rozpoczeli atak. Parę minut później zwłoki Gloina i Jemkita rozkładały się przyw wejściu do miasta Arden...

P.S. Kto zgadnie kim był Niewidzialny?
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Sirith » N kwi 27, 2003 8:12 pm

Ja nie zgadnę...
"Welcome to dying!"
"Ashes to ashes, dust to dust..."
Emblemat użytkownika
Sirith
 
Wiadomości: 158
Dołączył(a): So kwi 26, 2003 9:47 am
Lokalizacja: Gildia Złodziei w Leanderze

Gratuluję wspniałych i barwnych opowieści :D

Wiadomośćprzez Thail » N kwi 27, 2003 8:14 pm

Gerino i o to mi właśnie chodziło... Mając tak utalentowanych pisarzy na lacu jak Ty Gerino w przeciągu kilku tygodni rozsławilibyśmy Laca ( nie twierdzę, że jej potrzebuje [ Sławy ], ale miłoby było.
jak zdam maturę to napiszę jeszcze jedną opowieść.
:D
"Nigdy nie kłóć się z debilem, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem".
"Naród Polski jest wspaniały, tylko ludzie kurwy" -J. Piłsudski
Emblemat użytkownika
Thail
 
Wiadomości: 1857
Dołączył(a): Cz lut 20, 2003 1:57 am
Lokalizacja: Z Wyspy Lodoss (SKO)

Wiadomośćprzez Gerino » N kwi 27, 2003 8:47 pm

Życzę szczęścia ^^

Ale zbytnio to mi sie nie udało :/ Za bardzo ogólnikowe.... Ale cóż , lenistwo
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Reif » N kwi 27, 2003 10:12 pm

aa ja chyba wiem kto byl niewidzlny - ale nie powiem :P
Emblemat użytkownika
Reif
łowca trolli
 
Wiadomości: 589
Dołączył(a): Śr sty 23, 2002 2:00 am
Lokalizacja: Warszawa

Wiadomośćprzez Gerino » Pn kwi 28, 2003 4:02 pm

Czekam na odpowiedzi na PW. Nagrody nie czekaja ;P
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Gerino » Pn kwi 28, 2003 8:18 pm

Baśnie Gerina, wersja poprawiona, z dodatkowymi epizodami


Dziewiętnaście lat temu, w jednej z Midgaardzkich kamienic, w mieszkaniu należącym do pewnego zamożnego kupca przyszło na świat dziecko. Już pierwsze losy dziecka wskazywały na to, że to nie będzie zwykły człowiek...

Podczas chrztu w świątyni wydarzył się pewien interesujący incydent, a mianowicie, gdy kapłan wypowiadając formułkę i nadając dziecku imię Gerino spróbował zwilżyć go wodą święconą, buchnęły kłęby dymu, czuć było zapach siarki, a parę sekund później potężna eksplozja. Długo potem trzeba było odnawiać ołtarz. Wbrew logice tylko dziecko przeżyło wypadek. Tak, to dziecko nie było zwyczajne. Jednak, nie uprzedzajmy zdarzeń...

Gerino dorastał w jednym z zamków nieopodal Solace, gdzie żył jego wuj. Ponieważ wokoło trwały walki, a zamek był oblężony, okazji do nauki fechtunku było aż nadto. W zamku tym mieszkał stary wojak, który był jednym z najlepszych wojowników naszych czasów. Młody rycerz robił olbrzymie postępy jednak, mimo iż w zamku znajdowała się pokaźna biblioteka, Gerino miał alergię na naukę, i to nieuctwo zostało mu do dziś, a skutki miały okazać się tragiczne...

W pewien parny lipcowy dzień, w swoje siedemnaste urodziny Gerino postanowił opuścić swój dom i wyruszyć w tułaczkę po świecie. Korzystając z podziemnych tuneli i wierzchowej nietopicy uciekł z domu. Oczywiście nikt za nim nie tęsknił, zawsze to jedna morda mniej do wykarmienia. Postanowił zamieszkać w swym rodzinnym Midgaardzie. Tam trenował w okolicznej szkole, i zabawiał się z włóczęgami oraz śmieciarzami w pewną grę, pod nazwą „Ja żyję, a ty nie”, zyskując niewątpliwą sympatię okolicznych strażników.

Jako iż Gerino nie chciał się uczyć, nawet proste sprawy były dla niego dużym kłopotem, a ich autorskie metody rozwiązania najczęściej kończyły się wizytą u pana żniwiarza. Mimo tych niepowodzeń, Gerino robił postępu. Powoli, ospale, ale zawsze. Jednak to miało się rychło zmienić. Na gorsze...

Był zimny jesienny dzień. Deszcz zalewał okoliczne ulice strugami brudnej wody, zmieniając miasto w bagno. Choć i bez tego to miasto było bagnem. Jakaś wysoka postać przemknęła główną ulicą. Piorun rozświetlił alejkę ukazując zakapturzoną sylwetkę wchodzącą do filii Banku Gnomiego S.A. W okolicy rozległ się przeraźliwy krzyk mordowanej istoty. Gerino szedł właśnie do banku by odłożyć trochę ukra.... zarobionych pieniędzy na przyszłość. Gdy przekroczył próg ujrzał coś, czego się nie da zapomnieć. Ściany umazane krwią, meble połamane na wykałaczki, i jakaś nieruchoma postać klęcząca przy zmasakrowanym ciele bankiera. Klęcząca istota z diabolicznym uśmiechem odsłoniła parę śnieżnobiałych kłów. Wampir powoli wstał i kopnięciem posłał ścierwo na ścianę. Powoli odwrócił się i ujrzał młodego człowieka z obnażonym mieczem. Gerino rzucił się i ciął przez głowę z całych sił, lecz ostrze ze świstem przecięło powietrze. Woj podniósł miecz do ciosu i zauważył, że jego śnieżnobiałą tunikę barwi czerwona plama krwi. Wampir stał obok oblizując zakrwawione złote ostrze swego miecza. Gerino zanim się zorientował upadł na kolana bez życia i z dwiema gustownymi dziurami w szyi...

Drobny złodziejaszek Norf przemykał ulicami Midgaardu, oskubując bogatych i dając biednym, czyli sobie. Właśnie uciekał przed strażnikami, gdy z ciemnego zaułka jakaś ręka ściągnęła go w bok. Rozległ się przeraźliwy skowyt umierającego. Wysoki elf z odznaką straży miejskiej wbiegł w zaułek i ujrzał paskudnie zmasakrowane zwłoki uciekiniera...

Zmierzch zapadł nad miastem, a wszyscy przy zdrowych zmysłach poszli spać. W gildiach umilkł szczęk oręża, na ołtarzu słychać było jedynie miarowe oddechy śpiących. Nad wielką rzeką spał w swej łodzi kapitan, gdy coś wyrwało go z błogostanu. Gorejący portal z Drimith uaktywnił się, lecz tylko mgła wypłynęła z niego. Kapitan głęboko tym poruszony poszedł w kimę.

Włóczęga trzymając w ręku sztandarowy produkt Midgaardu – „Gardłogrzmot vol. 127%” zataczał się po okolicznych zaułkach, gdy nagle ze zdziwieniem spostrzegł, że jego serce nabite jest na ostrze dzidy, która przy okazji wychodzi mu z klatki piersiowej. Jednak zanim zdążył się nad tym głębiej zastanowić, i rozważyć prawdopodobne źródła napaści, przewrócił się w kałużę własnej krwi. Bimber z rozlanej butelki zmieszał się z powoli krzepnącą krwią, a chwilę później iskra z pochodni wampira podpaliła mieszaninę...

Nad oceanem noc przechodziła w poranną szarówkę, a Valisandria budziła się do życia. W oddali widać było łunę pożogi nad Midgaardem, a niewidoczny podmuch marszczył spokojną taflę wody.

Od tego czasu Gerino jak wampir tułał się samotnie po wszystkich krainach świata, tępiony jako plugastwo przez światłych zbawców świata z NWO, poniewierany przez wszystkich, siejąc zniszczenie wśród wrogów. Polował zdobywając nowe doświadczenia w nocy, spał w najciemniejszych kątach w dzień.

Do dziś dzień, jako wampir, najwyższa forma ewolucji, poluje gdzieś w tym świecie, czekając na twoją szyję...

==================================

Baśń o Gerinie i Yalu

Dawno temu, a było to jakieś pół roku temu Gerino podróżował właśnie po gęstych lasach Mattisa, gdy pojawił się pewien kleryk, a zwał się on Yal. Oczywiście taka drobnostka, jak nowy gracz nie zrobiła na Gerinie wrażenia, bo niby czemu? Jednak Yal dość szybko rósł w siłę, aż zaczął pomału dorównywać Gerinowi. Jednak, ponieważ obrażalsko-marudna postawa Yala, i choleryczny charakter Gerina kłóciły się, ich kontakty były wręcz nieprzyjazne. Pewnego dnia, niejaki Slaanesh potrzebował sakwy hoda, i oferował za nią całkiem pokaźną sumkę pieniędzy. Gerino będąc w nieciekawej sytuacji finansowej wyruszył do Gospody skoro zmierzch, i gdy tylko ujrzał stworka, rozpłatał go w pół. Jak po chwili się okazało, stworek ten walczył właśnie z Yalem, który też miał nadzieje na kasę. Oczywiście pełen wyrzutów Yal zaczął bluzgać w kierunku wampira, a mocno już zirytowany nieustannym marudzeniem kleryka Gerino szybko policzył różnicę poziomów (62-5=56:]) i zamachnął się mieczem na marudę. Ten jednak zamiast pokornie dać się utłuc, zaczął wrzeszczeć, i uciekać, a czym to się skończyło można się domyślać. Plakat z twarzą nieszczęsnego wampira dołączył do zacnego grona na wszystkich posterunkach straży miejskiej. Oczywiście strażnicy byli miłą przekąską, lecz dość trudno się walczy z katem, mogę zaręczyć. Yal wyczuł okazję do zrobienia dużej kasy, i chętnie pomagał mordercy, oczywiście za symboliczną opłatę. Bogacący się Yal, i stały bywalec czyśćca Gerino często robili interesy, lecz lichwa to przy cenach Yala, niewielka darowizna...

Kilka miesięcy później, po pewnych zakrętach życiowych, Gerino został oczyszczony z zarzutów, lecz inne problemy trapiły głowę pechowego wampira...

==============================================


Baśń o Gerinie i Gloinie (gościnnie występuje także Jemkit)

Gdy Gerino ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości w lasach Ardenu, wydarzyła się pewna niezwykła historia. Ale po kolei...

W pomieszczeniu nad ołtarzem gdzie jak zwykle było sporo osób, w kącie siedział Gerino licząc ciężko zdobyte (znaczy się zarobione) pieniądze, nadszedł niejaki Gloin. Jego dobrotliwie patrzące oczy wypatrzyły przyczajonego wampira. Wrzasnął coś, i rzucił jakiś tekst o tępieniu pluskiew czy jakoś tak. Po krótkiej i kulturalnej debacie o wyższości wampiryzmu, prawie doszło do rękoczynów, i tylko aura pomieszczenia nie dopuściła do rozlewu krwi (mniam!). Wielki Ojciec [w tym momencie autor tarza się po podłodze ze śmiechu] zszedł na dół a wszyscy pozostali w pomieszczeniu odczuli dziwny impuls. Jakaś niewidzialna postać wzmocniła naszego bohatera, i dała mu siły do walki. Nie marnując dobrej okazji Gerino zszedł na plac świątynny i w trymiga zwampirzył, zabił i zrobił lobotomię czaszki Gloinowi. Jak można się domyślać, Gloin nie był z tego powodu wniebowzięty, i postanowił wziąć odwet...

Gerino nie tracąc czasu ruszył w podróż na z góry upatrzoną pozycję. Miał nadzieję, ze głębokie lasy Ardenu dadzą mu schronienie, lecz nie docenił przeciwnika. Gloin wraz ze wsparciem w postaci Jemkita szybko odnaleźli wampira, i nie tracąc czasu rozpoczęli pościg. W pewnym momencie, gdy biegnący przez zarośla Gerino tracił nadzieję na przeżycie, ta sama niewidzialna postać, dała mu tą samą moc. Gerino pewny siebie zatrzymał się, i poczekał na oprawców. Ci dość zdziwieni, rozpoczęli atak. Parę minut później zwłoki Gloina i Jemkita rozkładały się przy wejściu do miasta Arden...

P.S. Kto zgadnie, kim był Niewidzialny?

=============================

Baśń o Gerinie i Wielkiej Wędrówce

Jakiś czas temu, a było to w ubiegłym roku, nasz wampir dostał propozycje nie do odrzucenia: przedostać się przez labirynty Ultimy i odnaleźć ukrytego na jej końcu Lavertana. Oczywiście takiej miłej propozycji wycieczki krajoznawczej Gerino nie mógł przepuścić, więc biegiem przedostał się do Solace, i skierował swe kroki do bram Ultimy, a raczej jej ziemskiego fragmentu: Drogi nowej Magnificji. Znaną sobie drogą przeszedł przez Księżycowe Wrota do największej w świecie biblioteki. Z lekka gubiąc się w labiryncie półek, i unikając wykrycia przedostał się do kolejnych wrót. Tam trwała wieczna balanga, Ale i inne trunki lały się strumieniami, a donośny głos śpiewaczki ogłuszał wszystkich imprezowiczów. Jednak nie zabawa była w głowie naszemu bohaterowi. W chwilę później odnalazł zamaskowaną klapę w podłodze, a nieopodal schlanego bardziej niż Morf śpiewaka Lolo odnalazł kolejne wrota. Te zaś wyrzuciły go prosto na salę sądową. Jednak nie wdając się w kłótnie z wymiarem sprawiedliwości, skierował się do pobliskiego pubu. Tam od pewnego pijaka dowiedział się, że gdy ten kiedyś wracał do domu, w okolicznym lesie odnalazł jakiś monolit w kształcie wrót. Jak można się domyślać, tam też udał się nasz odkrywca. Po dwóch dniach tułania się po lesie, piętnastu tysiącach przekleństw znalazł te (...) wrota. Kolejnym miejscem był jakiś dziwny zamek, lecz, mimo że na pewno było to interesujące miejsce, Gerino nie zatrzymywał się, a wszedł w kolejne, położone, co dziwne niedaleko, wrota. To, co ujrzał wampir po wyjściu z wrót, przekraczało jego wszystkie wyobrażenia. Żadnych wariatów, świrów, potworów, tylko ładne nadmorskie miasto. Jednak jak dowiedział się od okolicznych mieszkańców, w morzu, znajdowały się tajemnicze budowle. Rzuciwszy odpowiednie czary, Gerino wszedł do morskiej wody, i zabiwszy kilka rekinów, po chwili znalazł się w przeolbrzymim morskim wirze. Odpędzając się od stworków-potworków pływał w kółko, szukając monolitu. Jeszcze więcej wody w rzekach upłynęło, i jeszcze więcej się naklął pechowy wampir, zanim znalazł upragnione drzwi. Nagle sceneria całkowicie się zmieniła, a Gerino wylądował na gorących piaskach bezkresnej pustyni. Tam robiąc przerwę na obiad, przekąsił dwóch paladynów. Wyruszył następnie w dalszą drogę, a przez Księżycowe Wrota dostał się na... Koniec Świata. Co tam zobaczył, to zobaczył i zostawi to dla siebie, ale że nie było stamtąd powrotu, znanym sobie i innym sposobem powtórzył wędrówkę, aż przez WŁAŚCIWE księżycowe wrota przedostał się do Bretońskiego zamku. Tam bijąc się i dostając w mordę, unikając pakerów i pakemonów, poszedł do kolejnego etapu wędrówki. Jednak co tam ujrzał, musicie odkryć sami...
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Sea » Pn kwi 28, 2003 10:39 pm

Gerino napisał(a):Gerinowi głupio brzmi.


No moze i glupio (chociaz moim zdaniem calkiem nie glupio), ale to wskazuje na glupie imie :) Trzeba sie bylo inaczej nazwac albo sie nie okreslac jako meska plec ;)

Gerino napisał(a):Sea, nie cierpisz mnie? Nawet nie wiedziałem. A czemu, jeżeli można wiedzieć? :>


Bo jestem podstepna, zla i niemila, wszyscy wiedza. A tak na serio, to Ciebie nie znam. Nie cierpie Twojej postaci na Lacu. Bo jest durna :> To wystarczajacy argument, czy mam sie nad tym troche porozwodzic? :)
Sea
 
Wiadomości: 91
Dołączył(a): Cz lis 01, 2001 2:00 am
Lokalizacja: z Nigdzie

Wiadomośćprzez Jemkit » Wt kwi 29, 2003 8:13 am

Całkiem miła historyjka, ale..., nalezy się małe sprostowanie z mojej strony ;).


Gerino napisał(a):W pewnym momencie, gdy biegnący przez zarośla Gerino tracił nadzieję na przeżycie, ta sama niewidzialna postać, dała mu tą samą moc. Gerino pewny siebie zatrzymał się, i poczekał na oprawców. Ci dość zdziwieni, rozpoczęli atak.

My mieliśmy wrażenie, że byłeś bardzo zaskoczony naszą obecnością w Ardenie. Wątpliwym jest byś czekał na nas - no chyba, że Cię ktoś ostrzegł. Zostałeś przywołany zaraz po naszym przybyciu do Ardenu, więc raczej nie mogłeś odczuć pogoni ;).
Niewidzialna postać chyba naprawdę dała Ci moc, bo nasze czary raczej nie robiły Ci krzywdy :(

Gerino napisał(a): Parę minut później

Chyba pare godzin...

Gerino napisał(a):zwłoki Gloina i Jemkita rozkładały się przy wejściu do miasta Arden...

Przy wejściu do lasu - tam była walka :P
Emblemat użytkownika
Jemkit
 
Wiadomości: 272
Dołączył(a): Pt kwi 05, 2002 2:00 am
Lokalizacja: ze wsi

Wiadomośćprzez Gerino » Wt kwi 29, 2003 6:28 pm

No to kontra:

1.Jeżeli Ktoś (czekam na odpowiedzi ;>) daje mi moc i inne fajne rzeczy, to rozumiem, że wie, iż mam na karku wielbicieli. Zostałem przywołany i sp... aż się kurzyło, ale pomyślałem, że raczej nie ucieknę, i tak i tak zginę, to poczekam na przeciwnika. Co do niewrażliwości, to po prostu bardzo niskie KP i ochrona przed czarami, a całkiem mocno mi się oberwało, +odnowione PU za pożywienie.

2.Walka była krótka. Ale zgadzam się na kilkadziesiąt minut. Poprawię to za chwilę.

3. Nie, walka odbyła sie tuż obok wejścia do miasta, tak jakoś jak się pod górę idzie, ale nie dam za to głowy.
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Gerino » Wt kwi 29, 2003 7:06 pm

Sea porozwodź się. Jestem ciekaw, ale proszę o jakkolwiek logiczna argumentację.
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm

Wiadomośćprzez Jemkit » Wt kwi 29, 2003 8:51 pm

Gerino walka odbyła się na pewno na początku lasu - nie lubię łazić po Ardenie, miałeś zastać załatwiony z zaskoczenia - sam Cię przywołałem i sam zaatakowałem i nie przypominam sobie byś próbował uciekać przed moim zgonem. Co do miasta to ono chyba nie nazywa się Arden..., ale może się mylę.

Sea ja też chętnie poczytam:), a może się coś trafi na mój temat - też z chęcią przeczytam. :)
Emblemat użytkownika
Jemkit
 
Wiadomości: 272
Dołączył(a): Pt kwi 05, 2002 2:00 am
Lokalizacja: ze wsi

Wiadomośćprzez Gerino » Wt kwi 29, 2003 9:09 pm

A ja ci mówię że pod miastem. Może się przyzwałeś do mnie. Po przyzwaniu przez moment nie możesz nic zrobić, ja mam czas na ucieczkę.
“Though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil,” yeah, because I’m the wickedest sonofabitch you’re gonna find down here.
Emblemat użytkownika
Gerino
 
Wiadomości: 2179
Dołączył(a): Wt wrz 24, 2002 6:23 pm


Powrót do Opowiadania



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości

cron