Strona 1 z 1

"HISTORIA PEWNEJ DZIEWCZYNY"

WiadomośćNapisane: Pn lip 28, 2003 10:14 am
przez Malis
Na początek chciałam podziękować Sirith za pomoc z niektórymi błędami.

Historia Pewnej Dziewczyny

Słońce powoli wychodziło zza lini horyzontu.W Drimith, w powietrzu czuć było woń poranka, rosy, rzeki. Było ciepło, przyjemnie. Nad rzeką powiewała chłodna bryza. Na niebie nie było ani najmniejszej chmury, a słońce ogrzewało mieszkańców swoimi promieniami. Na dworze słychać było wrzawe, otwierano sklepy, ludzie, gnomy i krasnoludy pospiesznie szły do pracy. Po mieście, na ulicy Cara biegała mała dziewczynka. Miała może 7 lat, może 8. W świetle pobłyskiwały jej kasztanowe włosy, które zawsze były rozpuszczone. Była krasnoludką. Biegała od sklepu, do sklepu, od kowala do płatnerza. Jej zwyczajem było witanie każdego mieszkańca Tolarii. Lubiano ją, bo była bardzo miła, wesoła, zapatrzona w świat. Myślała że życie to bajka, jednak nie do końca, a przekonała się o tym po pewnym czasie.

Minęło wiosen kilka, a dziewczynka wyrosła, dojrzała. Owa krasnoludka miała przyjaciela, zwanego Fazmetem. Fazmet był gnomem mieszkającym tuż obok niej. To, że Fazemt był gnomem, a ona krasnoludką nie przeszkadzało nikomu, a w szczególności im samym. Znali się od kilku lat mieli wspólne sekrety, tajemnice. Przeżyli razem wiele szczęśliwych chwil, które pozostały w pamięci, oraz trochę tych złych, które najlepiej byłoby z niej wymazać. Jednak czy złe czy dobre chwile dzieci starały się przechowywać w sobie jak najdłużej. Wiedziały, że te chwile w przyszłosci będą im przypominać o sobie nawzajem, o dzieciństwie.

Pewnego dnia, budząc się na swoim łóżku, dziewczyna uświadomiła sobie coś ważnego, coś co zmieniłoby jej stosunki z Fazmetem na zawsze. To co działo się w jej głowie to był jeden wielki bałagan. Mieszanina smutku, szczęścia niepewności i tego najważniejszego uczucia.. miłości. Dziewczyna wiele o tym myślała. Stwierdziła,że to uczucie zniszczyło by jej przyjaźń. To co się w niej kotłowało przez ten czas musiało kiedyś wybuchnąć. Pewnego poranka dziewczyna nie pobiegła sie przywitać ze wszystkimi. Pobiegła od razu prosto do Fazmeta. Mimo wczesnej pory nie zastała go w domu, nie było go także u innych znajomych. Dziewczynka zasmucona faktem nie odnalezienia chłopca, zniechęcona poszła witać ludzi. Zbliżając się do Tuknira, uzdrowiciela w Drimith nagle doznała olśnienia. Fazmet, który za pare lat powinien zaczac na siebie zarabiać napewno siedział u kowala, Maltora. Od zawsze chciał zostać kowalem w przyszłości.

Szybko wrócił jej dobry humor. Nie zwracając uwagi na ludzi biegła przed siebie jak najszybciej... Gdy nagle przed jej oczyma ukazał się obraz straszny. Dziewczynie z oczu zaczeły strugami spływać łzy. Przed nią leżał martwy gnom, Fazmet. Dziewczyna rozpaczliwie biegała od domu do domu pytając o sprawcę owego zdarzenia. Pewien bardzo stary Sektoid widział jak człowiek, morderca gnoma, uciekał. Z opowiadań krasnoludka słyszała, że człowiek ten nie jednego juz zabił, był przesycony złem w duszy. Na imie miał Meftos. Meftos miał spaczony umysł. Nikt nie wiedział czy to jakieś wydarzenie z przeszłości w taki sposob zaczęło odbijać sie na jego psychice. Dziewczyna zaprzysięgła sobie zemstę.

W przeciągu kilku lat jeszcze nie raz slyszała o Meftosie. Wyrosła na piękną kobietę, miała kasztanowe włosy,które czasem były zaplecione w warkocz i oczy pobłyskiwujące w słońcu złotem, a na twarzy był uśmiech. Powracając do zabójstwa Fazmeta, dziewczyna pamiętając obietnice sprzed kilku lat, zaczęła poszukiwania. Pytała o niego karczmach, u mieszkańców różnych krain. Szukała z nadzieją, że kiedyś odnajdzie zabójce i zemści się. I odnalazła owego Meftosa. Na widok mordercy coś w niej zamarło, powróciły wspomnienia. Bez wahania sięgnęła ona po swą dzidę, ostrze pobłyskiwało na zielono w świetle księżyca i gwiazd. Zadała ostateczny cios w brzuch Meftosa..

On tylko powiedział - Kim jesteś?- po czym skonał.
Zaś ona odrzekła patrząc na martwe ciało - Malis, Pani Dobra.

I od tego czasu owa dziewczyna broniła swoich przyjaciół gdy ktoś próbował przelać ich krew, przerwać żywot.

~Koniec~

WiadomośćNapisane: Pn lip 28, 2003 10:56 pm
przez Reif
nawet mi sie podobla :)

ale to opowiadnia ma duzy minus - mnie w nim nie bylo :P

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 11:22 am
przez Thail
Mi też się podobało, ale trzeba jeszcze poprawić kilka błędów składniowych, np:
Powiedział on tylko - Kim jesteś?- po czym skonał.

Nie lepiej by brzmiało :
On tylko powiedział ...
Ale świetne opowiadanko. Widzę, że będę musiał dużo się starać jak wrócę z wakacji. :applause:

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 12:06 pm
przez Malis
Thail dzięki za uwagę, poprawiłam juz :)

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 1:10 pm
przez Thail
Hmmm pisz więcej :grin:

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 1:14 pm
przez Malis
Hmm.. może.. w każdym razie moge spróbować ;)

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 1:18 pm
przez Sirith
A ja ciągle poprawiam najważniejszy fragment poprawiam w moim...Ambicja nie pozwala mi napisać gorzej od Thaila czy chociaż Malis.

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 1:23 pm
przez Malis
Sirith... ja nie mam co się do Ciebie porównywać to co ty piszesz ... jest po prostu... wspaniałe pisz więcej, pisz...

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 1:34 pm
przez Sirith
Malis, nie bądź śmieszna. Porównywać ciebie i mnie spokojnie się da.

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 1:39 pm
przez Malis
Jesli chodzi o pisanie to nie sadze :)

WiadomośćNapisane: Wt lip 29, 2003 2:13 pm
przez Reif
ja pierdo..... kolko wzajemnej adoracji :P

WiadomośćNapisane: Śr lip 30, 2003 3:12 pm
przez Sawantra
Malis gratki fajne opowiadanie ale spróbuj w następne wmieszać kogoś znajomego z Laca tak się lepiej czyta i można się pośmiać póżniej z tej osoby np. z Wildeatha :wink:

WiadomośćNapisane: Śr lip 30, 2003 3:52 pm
przez Sirith
Taak, Wiluś w opowiadaniu Thailato czysta komedia... Po prostu spadałam z krzesła...

WiadomośćNapisane: Śr lip 30, 2003 9:36 pm
przez Gerino
Tak. Wzajemnej adoracji :>
A właściwie, czy to ma jakiś sens? Czy cokolwiek ma jeszcze sens...

WiadomośćNapisane: Śr lip 30, 2003 9:41 pm
przez Samedi
Nic nie ma sensu.
Życie to śmiertelna choroba kto żyje ten umiera :)
Ech Gerino :lol:

:)

WiadomośćNapisane: Pt sie 01, 2003 8:32 am
przez Mole
No calkiem fajne tylko troche krotkie

WiadomośćNapisane: N sie 03, 2003 4:33 pm
przez Morfoth
Bez lizania dupy:
bardzo mi się podobało. nie ma co

błąd:
Przeżyli razem wiele szczęśliwych chwil, które pozostały w pamięci, troche tych złych, które najlepiej byłoby wymazać z pamięci.

poprawa:
Przeżyli razem wiele szczęśliwych chwil, które pozostały w pamięci, oraz trochę tych złych, które najlepiej byłoby z niej wymazać


pozdrawiam

WiadomośćNapisane: Pn sie 04, 2003 11:26 am
przez Malis
Poprawiłam ;)

WiadomośćNapisane: Wt sie 12, 2003 1:51 pm
przez Kjord
Gratuluje Malis:) Bardzo fajne opowiadanko...