Strona 2 z 2

WiadomośćNapisane: Pt lut 27, 2004 5:03 pm
przez Eowyna
Sirith miłosierna... :eek:

WiadomośćNapisane: Pt lut 27, 2004 10:45 pm
przez Val
Natahan napisał(a):A Ty potrafiłeś się bronić?
Czy umiałeś tylko spierdalać?
Tak się składa, że kiedyś rozwaliłem Ci Gloina. Poszczuł Cię na mnie Jawful, jeśli nie pamiętasz. A z tego co wiem, to nie pamiętasz. Niech w takim razie on Ci przypomni.

WiadomośćNapisane: Pt lut 27, 2004 11:06 pm
przez Gerino
Dla ciebie, to tylko TAMTEN świat....

WiadomośćNapisane: So lut 28, 2004 12:18 am
przez Thail
Hmm zaraz część postów w tym temacie wylonduje gdzie indziej.
Są dwie części opowiadania, a niepotrzebnych postów....?
Nie wiem, moze Wam są teraz potrzebne, ale jak ktoś wejdzie za dwa lata na to forum to powie:
- Ale bajzel, co za czubek, to prowadził?? :doh:
Może Wam to zwisa, ale mi nie i chyba jednak będzie przenoszenie zbędnych postów do innych tematów.
:naughty:

WiadomośćNapisane: So lut 28, 2004 12:08 pm
przez _Arendil_
Następna część :)))


Burza akurat przechodziła nad stolicą Leanderu, gdy dwie postacie odziane w czarne szaty zbliżały się do wschodniej bramy miasta. Jedna z nich powoli zastukała we wrota, które uchyliły się z lekkim skrzypieniem. W luce jaka się wytworzyła, pojawiła się najpierw głowa, następnie całe ciało strażnika miejskiego.
-Co tu robicie o tak późnej porze ? Nie wiecie, że miasto jest w nocy zamknięte dla podróżników ? Chwileczkę... wy chyba nie jesteście... – nie dokończył. Palce jednej z postaci brutalnie zacisnęły się na jego szyi. Druga ręka odruchowo powędrowała w okolicę lewej piersi...
Dwie postacie bezszelestnie wsunęły się do miasta, zamykając za sobą wrota...



Qwert szedł szybko przez ulicę Midgaaru. Nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim. Zaniepokoiło go wezwanie Lavertana. Niby wszystko było w porządku, nie zauważył niczego anormalnego, lecz chyba jednak coś się działo.
Ulice były puste, z daleka widać było światła zawsze otwartej karczmy, lecz on nie zważał na to. Chciał jak najszybciej dotrzeć do Świątyni, czuł, że coś się może stać, i gdy z bocznej ulicy wyłoniły się dwie zakapturzone postacie, przestraszył się nie na żarty. Postacie zrzuciły kaptury i...
-Cześć Kalia, o i Savilla – odetchnął Qwert. Spodziewał się czegoś wrogiego.
-Co was tu sprowadza ? E... Kalia ? Co ty do diabła robisz ? – Kalia w tym momencie rzuciła się z obnażonym mieczem na Qwerta. Walka była bardzo nierówna. Dwie wampirzyce miały przewagę liczebną, co chwilę Kalia, tudzież Savilla zadawały mu obrażenia, aczkolwiek on nie umiał ich trafić. Qwert słaniał się już na nogach, nie miał sił na dalszą walkę. Kalia zamachnęła się mieczem w kierunku jego głowy, lecz on już nie zdążył zrobić uniku...
Po chwili ciszę nocy przerwał mrożący krew w żyłach krzyk, który zakończył się tak szybko, jak zaczął...



Pomieszczenie nad ołtarzem oświetlało jasne światło, wyraźnie ukazując twarze zgromadzonych. A byli to: Arendil, Gawain, Golswern, Kerrigan, Kethrax, Lavertan, Morf, Muzgus, Rith, Sirith, Thail, Valdrab i Vertim.
-Czekamy tylko na Qwerta – odparł Lav.
-On tu już nie przyjdzie –
Wszyscy odwrócili się w stronę, skąd dobiegł głos. W drzwiach stały dwie postacie. Jedna z nich trzymała głowę Qwerta. Lavertan jak na komendę wypowiedział zaklęcie. Kalie i Saville wymiotło z pokoju. Vertim podszedl do drzwi i zabarykadował je.
-Tutaj jesteśmy bezpieczni – powiedział – Zgromadziliśmy się tu, aby wyjaśnić całą sprawę, jak również podjąć jakieś decyzje. Arendil, proszę zacznij –
-No więc tak – zaczął opowiadać – Jak niektórzy z was wiedzą, niedawno byłem umierający. Gdyby nie Sirith, byłbym już denatem – w tym momencie uśmiechnął się do siedzącej po przeciwnej stronie sali wampirzycy. Ona odwzajemniła uśmiech.
-Zrobił to, - kontynuował Arendil – wszystkim dobrze znany, wampir Gerino. – Kilka osób na sali poruszyło się na dźwięk tego imienia, lecz nikt niczego nie powiedział.
-Gerino nie zrobił tego z własnej woli. Opętał go Slaanesh. – znów szmer na sali –Ale można zaryzykować stwierdzenie, że Slaa też nie. On oszalał. Nie wiem dokładnie dlaczego. Chyba, w poszukiwaniu siły, władzy, zdobył coś, co go doprowadziło do takiego stanu. Dowiedziałem się z pewnych źródeł, postanowiłem zaczerpnąć języka u Gerina, myślałem, że Slaanesh go jeszcze nie opętał. Myliłem się. Po rozmowie zaatakował mnie, nie miałem szans, zaskoczenie... Gdy odpoczywałem po egzorcyzmie, miałem sen. Mianowicie, zobaczyłem stary zamek. Następnie ujrzałem salę, w której walczyły ze sobą dwie postacie. Jedna zginęła... Obawiam się, że nie był to Slaanesh.
-Wiesz, gdzie znajduje się ten zamek ? – spytała Sirith.
-Nie –
Piorun uderzył gdzieś blisko. Świeczka zamigotała. Wyczuwało się wręcz namacalne napięcie, które wypełniało całą przestrzeń pomieszczenia.
-Czy wiemy kto jest opętany ? – ponownie spytała Sirith.
-Nie –
Wszystkie głowy mimowolnie rozejrzały się po twarzach zgromadzonych z obawy, że ktoś się zaraz na nich rzuci.
-No to co my właściwie wiemy ? – zdenerwował się Valdrab.
-Szczerze ? Niewiele... –
-No to mnie w to nie mieszajcie ! – krzyknął Valdrab i szybko wybiegł z pokoju.
-Głupiec... Pewnie zaraz zginie – Kerrigan mimowolnie uśmiechnął się.
-No więc proponuje podjąć jakąś decyzję – Lavertan spoważniał.
-Mam pomysł – powiedział milczący dotąd Muzgus. – wyślijmy kogoś, kto będzie szpiegował Slaanesha, będzie nam donosił o wszystkich jego posunięciach –wszyscy spojrzeli na Ritha, który zauważył, że wszyscy myślą o tym samym.
-No dobrze, dobrze, spróbuję, ale głowy nie dam za powodzenie tej misji... –
Vertim bez słowa podszedł do wampira. Wysunął dłonie przed siebie, o cal od głowy Ritha. Wypowiedział zaklęcie... Całe ciało wampira ogarnęła fioletowa aura, i natychmiast znikła, pozostawiając po sobie nikła poświatę.
-Ten czar ochroni Cię przed opętaniem. Slaanesh Ci nic nie zrobi. –
-Dzięki –
-Idź już, powodzenia –
-Dobra – Rith wyleciał przez okno. Kilka osób obserwowało jak leci prosto, po czym skręca na wschód.



Po godzinie Rith doleciał do twierdzy księcia wampirów. Wszedł do sali, ukłonił się.
-Zdobyłem przydatne informacje na tym zgromadzeniu, Panie –
-Dobrze, chyba jeszcze mi się przydasz... –

Na horyzoncie pojawiło się słońce zapowiadające nowy dzień, tak ważny dla wszystkich ludzi...

Cdn.

WiadomośćNapisane: So lut 28, 2004 12:15 pm
przez Kalia
Łeeee, no teraz to dopiero się rozkręciło!!! :lol: Naprawdę fajne opowiadanko hehe:) Oczywiście najbardziej mi sie podobała moja rola :cool: Oby było takich więcej!!

WiadomośćNapisane: So lut 28, 2004 12:17 pm
przez _Arendil_
dziekuje :)))))))))

WiadomośćNapisane: So lut 28, 2004 12:32 pm
przez Khrell
W tej części już trochę przesadziłeś, fabuła jest ok, ale widać że zupełnie nie znasz postaci Laca.
muchą bez skrzydeł by się opiekowała

Zresztą, gdybym miała wybierać pomiędzy Arendilem, a takim na przykład Lavertanem...

Lavertanem bez skrzydeł zaopiekowała się Sawantra:P

WiadomośćNapisane: N lut 29, 2004 2:02 am
przez Qwercik
Eee? Tylko dwie kobitki i padam martwy? :) Oszalales?!
ale widać że zupełnie nie znasz postaci Laca.

Racja (R)

WiadomośćNapisane: N lut 29, 2004 2:07 am
przez Lam
Qwercik napisał(a):Eee? Tylko dwie kobitki i padam martwy? :) Oszalales?!

Niedługo zaczną pisać, że pokonał mnie Baal...

WiadomośćNapisane: N lut 29, 2004 4:05 am
przez Natahan
Śmierć jest fajna.

WiadomośćNapisane: N lut 29, 2004 9:57 am
przez Qwercik
Pomijajac ten 'drobny' fakt, ze jestem niesmiertelny, jedno mi ciezko pojac - czemu tylko dwie kobitki, ze spotkania ze mna, wychodza zadowolone? Dalbym rade wiekszej ilosci :P
Jaki sens ma ta "przewaga liczebna"? Czemu tylko kaptury z siebie zrzucaja? A gdzie 'sceny'? :)

WiadomośćNapisane: N lut 29, 2004 1:32 pm
przez Gerino
Sceny były? Nie? To nie warto czytać:P

P.S.
Tak na margniesie, to nawet nie opętany zwykłem latać z mieczem za takimi Arendilami:>

WiadomośćNapisane: Pn mar 01, 2004 4:04 pm
przez Val
_Arendil_ napisał(a):byli to: Arendil, Gawain, Golswern, Kerrigan, Kethrax, Lavertan, Morf, Muzgus, Rith, Sirith, Thail, Valdrab i Vertim.
Po pierwsze nie wszedłbym z Adenrem do jednego pomieszczenia.
_Arendil_ napisał(a):-No to mnie w to nie mieszajcie ! – krzyknął Valdrab i szybko wybiegł z pokoju.
-Głupiec... Pewnie zaraz zginie – Kerrigan mimowolnie uśmiechnął się.
Po drugie to to, że jeśli jestem anarchistyczny, jak to Ci podpowiedziałem, nie znaczy, że jestem kretynem.

WiadomośćNapisane: Pn mar 01, 2004 4:30 pm
przez _Arendil_
Valdrab napisał(a):[Po drugie to to, że jeśli jestem anarchistyczny, jak to Ci podpowiedziałem, nie znaczy, że jestem kretynem.


a ktos to powiedzial ??? jeszce nie wiesz co bedzie dalej :PPPPP zrozum, moja powiastka jest troche poplatana.
Aha kto powiedzial ze Qwert zginal ??? :PPP tylko trzymala jego glowe, nic wiecej... :]

WiadomośćNapisane: Pn mar 01, 2004 4:36 pm
przez Val
Rozumiem, rozumiem. Licencia poetica. Chylę czoła przed [być może] nowym geniuszem rodem z kraju nadwiślańskiego, chylę czoła.

WiadomośćNapisane: Pn mar 01, 2004 7:06 pm
przez Gerino
Niech zgadne twoją tajemnicę tej powiastki: to wszystko się śni jednemu z bohaterów i budzi się w swoim łóżku (żart).

WiadomośćNapisane: Cz mar 04, 2004 7:04 pm
przez _Arendil_
nastepna czesc sie troche opuzni bo teraz sie szkola zaczela, i trzeba sie uczyc, i wogole. nie mam czasu pisac po prostu :)
postaram sie w sobote cos sklecic :) na niedziele powinno byc.

Ps a tak po za tym, patrzac na cala "powiesc", podoba sie czy nie ??

WiadomośćNapisane: Pt mar 05, 2004 12:29 am
przez Thail
Arendil zrób tyle błędów w następnej części opowiadania co w ostatniej Twojej wiadomości, a Cię zabiję....
Ogólnie najpierw napisz całość, a potem się obaczy :wink:

WiadomośćNapisane: Pt mar 05, 2004 7:46 am
przez Val
Poza tym się podoba. Poczęstuj nas większą ilością!!!

WiadomośćNapisane: Cz kwi 08, 2004 6:21 pm
przez Savilla
Kiedy dalszy ciag? Ledwo wystapilam a Ty juz nie piszesz dalej :sad:

WiadomośćNapisane: Wt maja 04, 2004 5:24 pm
przez _Arendil_
Kolejna część w toku :D Ale nieprędko chyba powstanie, spróbuje już zakończyć. Mam nadzieję że się spodoba :D