Heh, we wszystkich opowiadaniach to samo - "głupotki". Nie obraź się, ale chyba dobrze zrobiłem, że nie chciałem abyś opisywał moje wymyśline przez ciebie przygody
(choć miło, że ktokolwiek o mnie pisze)
Do bram miasta dobijały się trolle i gobliny nieświadome tego, że obserwowane są przez strażników odbywając patrol na murach. Został wszczęty alarm.
No wiesz, jak się dobijały, to tylko śpiący Jaskier Jebibaba musiałby stać na straży tej bramy, żeby nie usłyszeć dźwięku taranowania wrót
Zieleńce były bardzo głupie
Bo zielenice, w odróżnieniu od krasnorostów, są zielonymi roślinkami. No, chyba, że miałeś na myśli "zielonych" (nie jestem chciwy, możesz używać żargonu kompanii Thorasa Onyxalda i nazywać gobliny zielonymi, to nawet fajnie brzmi hehe :P) albo zielonoskórych?
W końcu osiągnęła stan krytyczna i upadła pod uderzeniami sztyletów, młotów i toporów.
Jeszcze jak trolle z toporami i młotami - niech będzie. Ale jak też gobliny i sztylety? Bez tarana? Bez "świdra"? Aaaa, no chyba, że brama była z masła.
W końcu osiągnęła stan krytyczna
Takie dziwaczne zmiany, to stosuje tylko Kthanid, jak chce wkurzyć Thaila.
Armia miasta też poniosła straty, lecz nie duże
Armia miasta też poniosła straty, lecz
a) nieduże
b) niewielkie
czy coś takiego.
Jakaś dziwna magiczna fala kierowała się do nich.
Kierowała się na nich
Kierowała się w ich stronę
Pędziła ku nim
Nie została zauważona, więc mogła swobodnie zrealizować swój cel.
Ech, ten śpioch Jaskier Jebibaba jest marnym strażnikiem bramy!
Żartuję, to akurat jest w porządku.
Baaaaaaaaardzo krótkie, ale takie wyszło. Następne będzie miało tak ze dwie strony w Wordzie .
W związku z tym mój komentarz będzie miał, proporcjonalnie, dziesięć stron w Wordzie, hehehe?
Nie zrażaj się. Może coś z tego wyjdzie. Może inni nie, ale ja mam świętą cierpliwość.