Co do tego co napisałeś - masz rację - gracze staliby się niezniszczalni, ale nie dla siebie nawzajem. W ten sposób na 10 poziomie mógłbym się podetrzeć jakimś tam golblinem czy nietopicą zabijając ich w pierwszej rundzie i zdobywając doświadczenie, ale innym graczem już nie.
To jest diablowate, ale przyznaję się bez bicia, że mi się podoba. Siekanie mobów powinno być przykrym obowiązkiem dla Gawaina, który robi nową postać-zabójcę, a ciekawą rozgrywką dla kogoś, kto w deszczową noc poznaje świat Laca. Ciekawą! A ciągłe uciekanie mobom nie jest ciekawe. Te moby, które są za mocne, powinny zostać, ale tych spoko powinno być 10 razy więcej.
Lac czerpie wiele elementów z gier hns (np. Diablo i podobne produkty). Tam przeciwnik jest dla Ciebie chodzącym pieniądzem. Czasem coś z niego wypadnie. A prawdziwym przeciwnikiem jest inny gracz.
Otóż to. Dobrze pamiętam czasy, kiedy grałem w Diablo II na Battlenecie. Tam działało się tak:
1) zakładasz nową postać. Kolega robi ci "taksówkę" - właściwie wykonuje za ciebie wszystkie zadania, które musisz wypełnić, żeby przejść na najwyższy poziom trudności, po to byś mógł dostawać więcej doświadczenia,
2) dołączasz do gier na najwyższym poziomie trudności, by starać się utrzymywać przy życiu za plecami 80-poziomowych postaci, które masowo zabijają potwory. Ty nic nie robisz, tylko dostajesz doświadczenie. I tak do 80-poziomu, bo wtedy
3) dostajesz jako-taki sprzęt od kumpli, część może zdążyłeś zdobyć sam albo komuś zwędziłeś spod nosa :) Zaczynasz z mozołem zabijać najtrudniejsze potwory, by mieć jak największą szansę, na zdobycie świetnego przedmiotu. Powoli twój sprzęt staje się dobry.
4) z tak dobrym sprzętem możesz bić dalej poziomy, dokładnie w taki sposób, jak ci, za których plecami sa się niedawno chowałeś. Możesz też zostać na 85-90 poziomie i już tylko zająć się zbieractwem przedimotów.
Lam powie, że to kurewsko głupie i nudne, ale jakoś ludzie (w tym ja) bawią się dobrze. Nikt nie broni grać samemu, samemu zdobywać poziomy i wykonywać zadania (znam takich, którzy w trybie jednego gracza pykali sobie przez paręnaście miesięcy i dochodzili do takiego poziomu, jak ci idący na skróty dzięki grze wieloosobowej w dwa miesiące. Ci, o których mówię, bawili się dobrze i dokładnie to samo mogli robić w grze w Internecie, ale nie robili - bowiem gdy pojawiła się dla nich możliwość gry z innymi przez sieć, grali dokładnie tak, jak opisałem w punktach).
I nikt nie narzeka, że przedmioty się losują i nowi nie mają szans. Ani też
nikt nie narzeka, że nie można zabić tego, co sobie nie życzy bycia zabijanym przez graczy. Mimo tego (!)
nikt nie narzeka na brak przeciwników-graczy, bo to jest cel nadrzędny gry w Battlenecie. Zrobić postać, dostać "taxi", zrobić 80 poziom, zdobyć fajne przedmioty, zrobić z nich sprzęt dla nowej postaci, tym razem przeznaczonej dla gry gracz na gracza. (Tu oczywiście znów jest potrzebne "taxi" i różne "-runy" (biegi, rajdy) za plecami towarzyszy.) I jak się ma postacie: do zdobywania sprzętu dla innych swoich postaci oraz te inne, do gry "gracz na gracza", można się bawić w zabijanie graczy. A chętni na przeciwników są, bo każdy chce udowodnić, że jest lepszy (i że wylosował lepszy sprzęt, bo spędził nad tym więcej czasu. I tak to działa - kto jest inteligentniejszy, ten potrzebuje mniej czasu, by dojść do poziomu, na którym ma szansę z innymi. A kto jest głupszy, nadrabia poświęceniem czasu). I
nikt nie płacze, że przewagę mają ci, którzy nic tylko siedzą i grają. Każdy stara się ich "dogonić".
Chciałbym uniknąć dyskusji na temat ogłupiającej roli tej gry i na temat tego, że w Diablo grają ludzie, którzy zbyt wiele sobą nie reprezentują. Pewnie tak jest. Swoje robi też grafika, której Lacowi brakuje. Mimo wszystko, jest w naszym mudzie tyle uroku, że jedyne co mi pozostaje, to tłumaczenie sobie, że brak graczy wynika z tego, że nasze społeczeństwo jest pozbawione wyobraźni i nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem kilku zdań.
Znam z Diablo II inteligentnych ludzi (co ciekawe, to najlepsi gracze w trybie gracz na gracza). No ale to nieistotne. Ale co ważniejsze: to nie brak grafiki powoduje, że Lac jest mniej popularny od Arkadii, prawda? I chyba mi nie powiesz, że do gry w Arkadię potrzeba mniej wyobraźni i umiejętności czytania ze zrozumieniem, niż do gry w Laca.