Jest to proponowana wersja początku Laca. ew. poprawki i komenty proszę przysyłać do Karczmy... zwłaszcza liczę na opinię Lama który sam wie najlepiej jak to wyglądało :) (Napisane w oparciu o wypowiedź Lama z tego tematu:
http://forum.lac.pl/viewtopic.php?t=298)
"O powstaniu świata"
Data: Sam początek
Na początku była tylko pustka, ciemna, bezdenna i nieokiełznana. Pustka bez gwiazd, bez ciemności, ale i bez światła... nicość absolutna. Lecz w nicości pojawili się Lam i Albi, istoty wszechpotężne, o niepojętej dla śmiertelnych mądrości, pomysłowości i rozwadze. Ich moc była tak wielka, że potrafili dojrzeć odległe, powstające dopiero Czarne Dziury, w których widzieli narodziny Innych Światów, w których zauważali nie chłonącą wszystko ciemność, lecz mądrość i wiedzę o materii, która była ostatecznym dopełnieniem ich wszechwiedzy.
I tak zaczął świat. Zaczął Lac. Za wolą bogów - Lama i Albiego uniwersum wyłaniało się z pustki, na ich żądanie zapalały się gwiazdy, i słońce, i zawieszone zostało na nieboskłonie zwierciadło księżyca. Z bezmiaru ciemnych wód wyłaniali skały, wyspy... całe kontynenty. Cierpliwie szlifowali tworzony przez siebie świat... ale to nie był koniec ich dzieła. To był dopiero początek.
Prawdziwym ich zamysłem było, aby świat przez nich tworzony tętnił życiem. Aby panowała w nim mowa światłości, mowa przyrody i sprawiedliwości, a nie Język Ciemności, który był językiem bezmiaru nicości i czarnych dziur otaczających Laca. Bogowie stworzyli istoty żywe – ludzi, elfy, zwierzęta i dzikie bestie, który zapewniały równowagę na świecie. Lam zstąpił natchniony nową wiedzą na świat, w postaci nagiego mężczyzny z lutnią w dłoniach otoczonego złocistym blaskiem, a tam gdzie postanęła jego noga tam ziemia wydawała większe plony i liczne potomstwo narodziło się mieszkańcom świata tego dnia gdy bóg do nich zstąpił. I Lam dał Lacowi Język Światła którym mówimy do dziś. Śmiertelne istoty, jeszcze wątłe, zagubione i biedne nie wiedziały jak odwdzięczyć się bogu za jego dary, dali więc co mogli. W pokorze wręczyli swemu bogu zwykłą, pospolitą pelerynę i wyrzekli słowa modlitwy w nowo otrzymanym języku. Dla Lama nawet góry złota były niczym. Ale założył pelerynę na swe ramiona. I rozstąpiły się ciemności zalegające nad Lacem, i światło wreszcie spłynęło na świat. A na świecie żyło coraz więcej śmiertelnych, ale rozumnych istot, które starały się służyć bogom jak umiały. Liczni spośród śmiertelnych starali się pomimo swej słabości doskonalić się i dokonać wielkich czynów... ci , a także inni spośród śmiertelnych stali się Wybranymi którzy przemierzali stworzony przez bogów świat.